W dzisiejszych czasach single mają naprawdę wiele możliwości na poznanie kogoś nowego. Mimo wszystko, specjalistom w dziedzinie randkowania nadal nie brakuje innowacyjnych pomysłów. Jednym z nich jest zyskujący w ostatnim czasie coraz więcej zwolenników silent dating. Dowiedzmy się, jak porozumieć się z kimś bez słów, oto zupełnie nowa metoda randkowania prosto z Londynu...
Każda metoda, nie tylko randkowania, ma swoje plusy i minusy. Jednak w tej konkretnie dziedzinie największym powodzeniem cieszyły się do tej pory speed-datingi oraz różnego rodzaju portale randkowe, dzięki którym aby kogoś poznać, wcale nie musimy wychodzić z domu. Wystarczy przecież mieć w domu komputer (a kto w dzisiejszych czasach go nie ma?) i założyć profil online.
Niektórzy jednak zamiast klikać przez kilka miesięcy w klawiaturę, wolą od razu rzucić się na głęboką wodę i zaryzykować bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Dla nich właśnie wymyślono silent dating.
Skąd wziął się pomysł silent datingu? Adam Wilder żył w związku z na odległość ze swoją dziewczyną. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. W jaki sposób? To proste – przez Skype. Siedzieli razem, a jednak osobno. Czasami nawet po cichu. Paradoksalnie cisza zbliżała ich do siebie jeszcze bardziej, niż uczyniłby to słowa. W 2017 roku Adam wrócił do Londynu i postanowił wypróbować silent dating na innych. Już na pierwszym zorganizowanym przez niego spotkaniu wszystkim udało się znaleźć partnera! To dało mu ogromną motywację do kolejnych prób.
Ciekawi cię, jak wygląda silent dating w praktyce? Hannah Berry George, autorka artykułów w online dzienniku Metro wybrała się na jedno z takich spotkań...
Lubię pokonywać granice i dostawać się do sytuacji, które innym mogą wydawać się nieprzyjemne. Na silent dating wybrałam się jednak nie tylko po to, aby móc później zrelacjonować jego przebieg, ale również z nadzieją, że być może nawiążę tam jakąś znajomość.
Przekroczywszy próg pomieszczenia, w którym odbywała się ta niezwykła odmiana speed-datingu poczułam się jak na spotkaniu towarzystkim w latach 50-tych. Na jednej stronie pokoju znajdowały się kobiety, na drugiej mężczyźni. W rogu przygotowany był mały poczęstunek w postaci słodyczy (mnie zainteresowały przede wszystkim żelki w kształcie misów) oraz kilka rodzajów napojów.
Nie dało się ukryć, że wszycy obecni czuli się dość skrępowani całą sytuacją, ale na szczęście Adam nie zostawił nas na pożarcie naszym obawom. Wciąż był tam z nami i koordynował przebieg spotkania. Zaczęliśmy od kilku gier, mających na celu stworzenie między nami wszystkimi czegoś, co dało by się określić mianem filarów znajomości.
Pierwsza gra polegała swobodnym przemieszczaniu się po pomieszczeniu i nawiązywaniu kontaktu wzrokowego z uczestnikami. Następnie podawaliśmy sobie ręce. Wszystko po to, aby móc się nie tylko wyluzować, ale również otworzyć i zaakceptować obecność innych. Choć z początku może się nam to wydawać głupie, to po chwili naprawdę poczujemy się bardziej komfortowo. Mnie na przykład po pewnym czasie takie ćwiczenie mimowolnie wyczarowało uśmiech na skrępowanej twarzy.
Po jakimś czasie przeszliśmy do gry, która polegała na masowaniu ramion człowieka stojącego przed nami. Warto nadmienić, że w tym samym czasie ktoś inny masuje także twoje ramiona. W moim przypadku wypadło na dwóch mężczyzn. Trochę przerażała mnie perspektywa bycia odwróconą plecami i masowaną przez obcego mężczyznę. Pobudzało to moje "refleksy obronne".
Nie zmienia to jednak faktu, że Adam osiągnął swój cel – nasza grupa się do siebie zbliżyła. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę, po czym przeszliśmy do najważniejszej cześci wieczoru – randkowania polegającego na patrzeniu sobie w oczy.
Każdy z nas miał naklejkę z numerem, kartkę papieru oraz długopis. Usiedliśmy na swoje miejsca – mężczyźni po jednej stronie stołu, kobiety po drugiej. Naszym głównym zadaniem było skupienie się na tym konkretnym momencie.
Siedzieliśmy w podobny sposób, jak na speed-datingu, tyle że bez słowa i patrzyliśmy sobie w oczy. W tle słychać było Wonderwall. Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłam, że Oasis będą mi towarzyszyć w takej chwili. Choć wszystko to wydaje się banalnie łatwe, wcale takie nie jest. Z łatwością rozpoznasz, dla których mężczyzn/kobiet patrzenie w oczy jest nieprzyjemne. Mowa ciała zdradza o nas więcej, niż myślimy. Osobiście przyznaję, że z jednej strony to słodkie, kiedy mężczyzna ucieka wzrokiem i nerwowo dotyka swoich włosów, ale z drugiej właśnie w takiej chwili zaczyna się to robić naprawdę krępujące. Przypominali mi zwierzęta w zamknięte w klatach, które nie potrafią pogodzić się ze swoim losem. Oczywiście jest to moja subjektywna opinia, być może inne panie nie odniosły takiego wrażenia.
Pod koniec spotkania przejrzałam swoje notatki dotyczące „obserwacji” poszczególnych panów. Muszę przyznać, że naprawdę wśród nich znalazłoby się kilku, którym pozwoliłabym zaprosić się na kolejną randkę, ale to czy tak się stało pozwolę zachować w sekrecie.
O całej inicjatywie silent datingu porozmawiałam też z samym Adamem, który potwierdził mi, że w grupach liczących od 30 do 35 osób doszło aż do 67 dopasowań!
Silent dating zwany również Shhh dating staje się jedną z najbardziej lubianych alternatywnych metod randkowania w Londynie. Niestety, w Polsce jeszcze nikt nie zdecydował się na organizację tego typu spotkań, zatem ci, którym sposobał się taki sposób randkowania będą musieli jeszcze chwilę poczekać, albo – jeśli są niecierpliwi - wybrać się do Anglii. Shhh dating odbywa się co miesiąc, a za uczestnictwo należy uiścić opłatę w wysokości 25 funtów. Rejestracja odbywa się na miejscu lub przez internet.
Wolisz poznać kogoś bardziej tradycyjną metodą? W takim razie zarejestruj się ZA DARMO na naszym portalu randkowym i wypełnij ankietę randkową. Dzięki niej nasz system będzie mógł znaleźć dla Ciebie te najlepsze dopasowania wśród wszystkich użytkowników przeciwnej płci zarejestrowanych na naszej stronie!
[Lil]
Zdroj: