RECENZJA: Listy do M. 2

26.listopad 2015

Minęły cztery lata a my znów spotykamy się z bohaterami filmu "Listy do M." - polskiej wersji "Love Actually" czyli "Po prostu miłość". Obsada się nie zmieniła, jedynie poszeszyła o kilka dalszych sław. Pierwszą część wyreżyserował Mitja Okorn, sequel natomiast Maciej Dejczer. Różnicę mamy także w scenariuszu- nad jedynką pracował Marcin Baczyński z Karoliną Szablewską, dwójkę stworzył Baczyński wraz z Marcinem Kuczewskim. Jaki mamy efekt?

Idąc na premierę, która miała miejsce 13 listopada 2015 roku oczekiwałam przyjemnej, świątecznej komedii z lekką nutką filmu obyczajowego. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, jednakże proporcje były odwrócone- był to zdecydowanie bardziej film obyczajowy o delikatnie komediowym zabarwieniu.

Poznajemy kontynuację losów znanych nam już bohaterów. Po raz kolejny też spotykamy się z nimi w Wigilię. Prezenter radiowy Mikołaj Konieczny (Maciej Stuhr) jest namawiany przez swego syna Kostka (Jakub Jankiewicz) do oświadczenia się Doris (Roma Gąsiorowska). Karina i Szczepan Lisieccy (Agnieszka Dygant i Piotr Adamczyk) są już po rozwodzie, jednakże jakaś nieznana siła nieustannie ich ku sobie ciągnie, co z zaskoczeniem odkrywają spotykając się ze swoją córką Mają (Anna Matysiak) na Wigilii. Pojawia się oczywiście również wątek Wojciecha (Wojciech Malajkat) i Małgorzaty (Agnieszka Wagner), bogatego małżeństwa, które adoptowało małą Tosię (Julia Wróblewska). Jednak i tym razem nie jest tam zbyt wesoło. W pierwszej części ich wątek był tym zdecydowanie najbardziej wzruszającym. Śmiało mogę stwierdzić, że w sequelu pod tym względem nic się nie zmienia. Oczywiście nie mogło zabraknąć naszego niegrzecznego Świętego Mikołaja – Melchiora „Mela” (Tomasz Karolak). Jego była dziewczyna Betty (Katarzyna Zielińska) ma nowego partnera Karola (Marcin Perchuć), z którym wychowuje ich syna Kazika (Mateusz Winek). Przy tej historii zdecydowanie przeważać będzie dobry humor. Do tych znanych i lubianych dochodzą nowe postacie: Monika (Marta Żmuda Trzebiatowska) liczy na oświadczyny ze strony Reda (Maciej Zakościelny), jednak ten niespodziewanie spotyka swoją miłość sprzed wielu lat- Magdę (Magdalena Lamparska). Kogo wybierze? Nie będę wam zdradzać. Przekonać o wszystkim musicie się sami.

Listy do M. 2 to piękny i wzruszający film. Niestety tak to już jest, że na sequel zawsze patrzy się przez pryzmat pierwszej części, przez co ta druga – choć dobra – wydaje nam się gorsza. W tym przypadku tym, którzy wybierają się na tę produkcję do kina (a naprawdę warto!) polecam oglądanie bez jakiegokolwiek porównywania. Być może nie jest to już ta komedia, którą były Listy do M. ale gwarantuję, że jest to piękny, świąteczny film. Idealny na randkę lub wieczór z rodziną. Z pewnością nie raz będę do tego filmu wracać, z taką samą chęcią z jaką wracam do części pierwszej.

Zwiastun: