Magia w wykonaniu słynnej J.K. Rowling znów zagościła na ekranach kin. Jest to już druga z pięciu planowanych części opowieści o Fantastycznych zwierzętach. Czy fani Harrego Pottera mają się na co cieszyć?
Zaczniemy może odrobiną faktów i nostalgii. Dokładnie rok temu magazyn Forbes wycenił majątek J.K. Rowling na około 650 milionów dolarów. Na tej podstawie można by już podejrzewać, że produkcja nie powstała ze względów komercyjnych, lecz z zamiłowania lub tęsknoty do świata fantazji i magii. Autorka chyba też musiała zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo wszyscy fani czekają na jej wielki powrót. Osobiście jako wielka fanka Harry’ego Pottera muszę przyznać, że ucieszyło mnie przede wszystkim, że powrót ten nie dotyczył czegoś zupełnie nowego, ale że opowieść zahacza również o znane nam postacie i wydarzenia. Zobaczyć młodego Dumbledora i wrócić znów do Hogwartu – nawet jeżeli były to tylko krótkie epizody – znaczyło dla mnie bardzo wiele. Mogłam znów poczuć się jak ta mała dziewczynka, która wciąż wierzyła w to, że pewnego dnia przez okno do pokoju wleci sowa z listem do Hogwartu. Fani HP, przyznać się – kto z nas na to w głębi duszy nie liczył? Ale dość już tego, przejdzmy do konkretów.
Gellert Grindelwald (Johnny Depp) ucieka z więzienia, a Dumbledore (Jude Law) powierza Newtowi Scamanderowi (Eddie Redmayne) zadanie powstrzymania go. Nasz główny bohater wyrusza więc w kolejną magiczną podróż, podczas której oprócz mugola Jacoba (Dan Fogler) towarzyszy mu również jego walizka i ukryte w niej magiczne stworzenia. Nie mogło również zabraknąć Tiny (Katherine Waterston), do której nasz bohater wciąż żywi wielkie uczucia i jej neurotycznej siostry Queenie (Alison Sudol).
Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindewalda to kontynuacja opowieści o przygodach Newta Scamandera i jego przyjaciół. W internecie (i nie tylko) spotkałam się z różnymi opiniami, z których najczęściej pojawiającą się jest ta, że: przecież o samym Grindewaldowi i jego zbrodniach nie dowiadujemy się z tej części właściwie nic. I niestety z tym stwierdzeniem nie sposób się nie zgodzić, tylko czy to oznacza, że film przez to stał się nudny? Stracił swój „urok i czar”? Według mnie wcale nie. Po wyjściu z kina wiedziałam, że dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam – możliwość biernego udziału w kolejnej fantastycznej historii. Choć nie poznajemy szczegółów życia i zbrodni Grindewalda (mimo obiecującego tytułu) to otrzymujemy zarys jego postaci i planów dotyczących świata czarodziejów i mugoli. Moim zdaniem ten zarys jest wystarczający. Człowiek może sobie wiele rzeczy sam dopowiedzieć, a trudno też mówić o konkretnych zbrodniach, skoro wiadomo, że do starcia dojdzie o wiele później. Pamiętajmy bowiem, że ma powstać aż pięć filmów o Fantastycznych zwierzętach. Wspomniane sceny z Dumbledorem, czy chociażby epizod ze znanym nam z Harry’ego alchemikiem (niektórzy na pewno już wiedzą, kogo mam na myśli) to takie mrugnięcia okiem w stronę widza, które każdy prawdziwy fan po prostu musi docenić. Mam również nadzieję, że w kolejnych częściach poznamy więcej szczegółów z życia najpotężniejszego czarodzieja jakiego znał Hogwart.
Ocena i recenzja, które tutaj zaprezentowałam są oczywiście obiektywne i prawdopodobnie spotkacie się z osobami, które mojego zdania nie podzielają. Być może chodzi właśnie też o tę różnicę pomiędzy tymi, którzy nie tylko oglądali wcześniej filmy HP, ale również czytali z zapartym tchem książki. Osobiście przeczytałam każdą książkę przynajmniej pięć razy i być może właśnie dlatego poznanie dziejów poprzedzających „erę” Voldemorta i Harry’ego jest dla mnie tak ekscytujące i ciekawe.
Polecam!
Moja ocena: 10/10
Masz ochotę wybrać się do kina, lecz nie masz z kim? Zarejestruj się ZA DARMO na naszym portalu randkowym i umów się na randkę do kina!
[nk]